17 maj 201821 maj 2018
Dorota Świdzińska mówi o swojej wystawie: Jesienią 2009 roku w kuchennym oknie mojego mieszkania na trzecim piętrze białostockiego blokowiska ustawiłam aparat fotograficzny. Pod oknem po betonowej uliczce przechodzili ludzie. Najwięcej było starych kobiet podążających na pobliski przystanek autobusowy i wracających z przystanku. Zaczęłam je fotografować. Czas płynął, a stare kobiety chodziły tam i z powrotem. Mijały miesiące, zmieniały się pory roku, w końcu upłynął rok. Z kilkuset zdjęć wybrałam kilkadziesiąt i w formie czarno białego pochodu zaprezentowałam na mojej pierwszej wystawie, rozpoczynającej wieloletni projekt twórczy na temat schyłku życia. Od tamtej pory minęło osiem lat, stare kobiety chodzą nadal, niektórych już nie widuję.
"Celem nadrzędnym moich działań twórczych jest zgłębienie i zaakceptowanie procesu starzenia się, uświadomienie sobie jego nieuchronności, pogodzenie się z nim. Penetrując tę sferę życia, stykam się z ludźmi w wieku sędziwym, poznaję ich cichą egzystencję na uboczu, widzę ich problemy, lęki i frustracje. Interesuje mnie ten krótki czas odchodzenia, zanikania, atrofii ciała i umysłu. Zajmuje mnie również poczucie straty i cały wachlarz uczuć z tym związany. Pragnę przywrócić w społeczeństwie szacunek dla starości. Chciałabym, aby w Polsce, tak jak w konfucjańskich Chinach, człowiek stary traktowany był z godnością i należną mu czcią. Jestem przekonana, i staram się przekonać o tym innych, że stary człowiek to przede wszystkim wiedza, doświadczenie, wyrozumiałość, cierpliwość i ciepło. A to, że spotykamy czasem starych ludzi sfrustrowanych, zalęknionych i nieufnych, jest skutkiem obchodzenia się z nimi przez społeczeństwo, w którym przyszło im dożywać swoich dni."